piątek, 23 października 2009

moje małe greckie wakacje

Na początku października wyleciałam na Kretę. Jestem absolutnie zauroczona! Wszystko, absolutnie wszystko było pyszne! Jest tam ciepło, ludzie są serdeczni, wszędzie rosną oliwki, pomarańcze, cytryny...Wiatr od morza jest ciepły, a koty przechadzają się leniwie. Wrażenie na wyspie jast takie, jakby ktoś wziął Wasze warszawskie życie i przekręcił gałkę z napisem "tempo". Tam nigdzie się nie spieszysz, co najwyżej podążasz. Liczy się to co się dzieje na wyspie, w Twoim najbliższym otoczeniu. Właściciel naszego pensjonatu, zapytany o bezprzewodowy internet, odpowiedział z dumą, że posiada fax i mu to wystarcza. Czy chciałabym wieść życie greckiej wyspiarki? tak! Jak będę stara pojadę na Kretę będę trzymać kota na kolanach i patrzeć w morze.

Panie i Panowie oto moje top 10 Kreta !


1. Prawdziwe tawerny. Zero komercji. Zero menu. Zero angielskiego. Podczas jednej z samochodowych wycieczek dotarliśmy do malutkiej miejscowości Meskla. Na Krecie tam gdzie są 2 domy 3 to tawerna, zatem problemu ze znalezieniem lokalu nie było. Problem pojawił sie z komunikacją. Na miejscu byli sami miejscowi, na szczęście Ci kochani ludzie wyszukali jedną osobę, która mniej więcej mogła nam powiedzieć, że dziś można zjeść coś z pieca.



I tu Mistrzyni Ceremonii, grecka Weslaka, prowadzi nas do wolno stojącego pieca a w nim : faszerowane kwiaty cukini, liście winogron i mięso... wprawdzie do dziś nie wiemy czy to była koza czy baranek ale....było obłędnie pyszne. Na deser dostaliśmy pomarańcze, słodkie, soczyste. Całą wioskę otaczają dzewa pomarańczy...były obłednie świeże. Dodam jeszcze że za całą imprezę zapłaciliśmy 13 EUR.

2. Jogurt grecki z miodem tymiankowym. Wierzcie mi lub nie. Jest to proste. Niby nic specjalnego. Ale....nie da się tego powtórzyć w Polsce z jogusrem ala greckim i miodem wielokwiatowym. A Twój dzień od razu jest lepszy, gdy od rana rozkoszujesz się słodkością...mmmm....

3. Chleb z oliwkami i chleb z oliwą . Zatrzymaliśmy się miejscowości Stavros. W lokalnym sklepiku pani sprzedawała spore bułki nadziane oliwkami z oregano. Na samą myśl dostaje ślinotoku jak pies Pawłowa. Puszyste ciasto i intensywny smak oliwek. Mniam.

Każdego wieczoru, a czasami i po południu zajadałam się zwykłym chlebem i zwykła oliwą. Do wina, do sałatki, do gasnących promieni słońca

4. Sałatka grecka. Niech to szag. Najbardziej parchaty pomidor z południa pokazuje taki smak że cała ekspozycja warzywna w TESCO by nie dała rady. Czułam się jakbym razem z tymi pomidorami, papryką i oliwkami zajadała słońce

5. Calmari - malutkie z mackami, większe w kawałkach. Nic z gumowości. Tylko rozkoszna sprężystość

6. Małe rybki smażone w całośc....i z główką i ościami.... ale ... no ... pyszne....

7. Domowe wina. Wyjątkowe bo niepowtarzalne. Zostają tam, gdzie Twoje wspomnienia. NA próżno szukać w winiarniach. Niby mocne, niby płaskie ale smakuja

8. Rakii konwenanse na Krecie najwyraźniej nakazują napić się Rakii po posiłku. A przynajmniej tak zasady wyglądały w naszej tawernie w Stawros. Po zjedzeniu tony pyszności Rakii ratuje układ trawienny. Tylko do hotelu się cieżko wraca...

9. Wyroby klasztorne : oliwy, wina i inne dobra wytworzone przez mnichów. Tradycyjne z klasą

10. Jedzenie na świeżym powietrzu, bo jest ciepło!!