niedziela, 7 listopada 2010

Boeuf bourguignon wg Julii Child

Zgodnie z obietnicą podaje przepis na przecudowną wołowinę po burgundzku. Przepis znajduję się w słynnej książce "Mastering the art of french cooking", którą Julia pisała prawie 11 lat wraz z Simone Beck. Każdy przepis opatrzony jest komentarzem. W przypadku tej potrawy czytamy, że jeżeli tylko cierpliwie i dokładnie podążymy za instukcją, to otrzymamy jedno z najpyszniejszych dań z wołowiny w historii ludzkości. Mogę tylko przytaknąć. Samo wspomnienie tego dania wywołuje u mnie rozmarzenie połączone z tęsknotą. To nie jest zwykły gulasz. To jest arcydzieło!

Danie można przygotować wcześniej, lub po prostu zrobić je w weekend, kiedy leniwe gotowanie jest główną rozrywką dnia.

170 g boczku
1,40 kg chudego mięsa wołowego
2 duże cebule
2 marchewki
łyżeczka soli
1/2 łyżeczki pieprzu
2 łyżki mąki
0,7 l czerwonego wina
0,5 l bulionu wołowego (można zastąpić bulionem z kostki)
1 łyżka koncentratu pomidorowego
2 ząbki czonsku -rozgniecione
1/2 łyżeczki tymianku
liść laurowy
trochę oleju


Dodatkowo: Julia sugeruje podawać wołowinę z dodatkowo przygotowaną osobno cebulą zeszkloną na maśle i grzybami, również duszonymi z masłem. Ja jako zastępstwo ugotowałam suszone prawdziwki, następnie pokroiłam je w paseczki i udusiłam na maśle z cebulą. Było pyszne, lecz nie wydaję się być absolutnie konieczne.

Przygotowanie mięsa: mieso należy umyć, oczyścić z błonek, tłuszczu i pokroić na kawałki 2x3 cm. Każdy kawałek osuszamy osobno w ręczniku papierowym i odkładamy na bok. Jeżeli wydaje się wam, że można to ominąć,albo szybko zrobić to przed smażeniem..coż...warto. Mokre mieso nie brązowieje, a zajmuje to chwilę, więc lepiej o tego zacząć.

Naczynie: idealna do tego jest brytfanna, w której można smażyć, a następnie wsadzić ją w całości do piekarnika. Jeżeli nie posiadacie czegoś takiego potrzebna Wam będzie duża patelnia i naczynie żaroodporne z pokrywą.

Włączam piekarnik, musi się nagrzać do 200 stopni.

Boczek kroję w kostkę i na bardzo małym ogniu wytapiam tłuszcz. W międzyczasie kroję ceblulę i marchew w cienkie plasterki. Gdy boczek jest brązowy, wyjmuję go z patelni/brytfanny i odkładam na bok. Do tłuszczu z boczku dolewam ok. łyżki oleju, podnoszę temperaturę. Teraz kawałek po kawałku smaże wołowinę na złoty kolor. Ważne, aby nie wrzucać wszystkich kawałków na raz. Wtedy się nie usmażą jak należy. Kiedy już usmażymy wszsytkie kawałki..ufff...na tym samym tłuszczu smażymy warzywa do momentu aż cebulka się zrumieni. Po tym odlewamy tłuszcz. Jeżeli robimy to w brytfannie, dodajemy mieso i boczek oprószamy mąką, solimy i pieprzymy. Wstawiamy do piekanika na 2x4 minuty. Po pierwszych 4 min potrawę należy przemieszać. Chodzi o to, aby mąka straciłą surowy smak i się trochę podpiekła. Ja w wersji z patelnią obsypałam mąką i przesmażyłam chwilę dopiero potem dodając warzywa.

Następny krok to wino i bulion. Dolewamy płyny tak, aby przykrywały mięso. Dodajemy zioła, czosnek,koncentrat. Doprowadzamy do wrzenia ....I siup do piekarnika. Znów w wersji z patelnią, robimy to wszystko w patelni i na koniec przelewamy całość do naczynia żaroodpornego.

Przykrywamy naczynie, wstawiamy budzik w kuchence na 2,5 godziny i...czekamy.
Lepiej nie zasnąć jak bohaterka filmu Julie i Julia, bo nasze cudo może się spalić.

Oczekiwanie można umilić sobie zjedzeniem przystawki, miłą lekturą lub konwersacją ;)

Po 2,5h należy sprawdzić czy mięso jest miękkie. Jeśli nie, należy jeszcze poczekać, może to potrwać do 3h. Po upieczeniu sprawdzamy czy nie należy dosolić/pieprzyć.

Jako dodatki sprawdzają się ziemniaki, makaron i słodki groszek. Ale my jedliśmy to pyszne danie z bagietką i ma to swoją zaletę: można nią wymuskać sos. Naturalnie skoro już mamy wino w potrawie, dobrze jest aby towarzyszyło konsumpcji również na stole. Każde porządne czerwone wino dobrze się tu sprawdzi, ale należy wybrać coś raczej klasycznego o stonowanym bukiecie, który nie przytłoczy doskonałego, klasyczengo smaku tej potrawy.

Mogę tylko powiedzieć jedno: Bon appetit!

poniedziałek, 1 listopada 2010

Muffiny dyniowe


Być może uznacie ten post za tendencyjny. Dynia o tej porze wydaje się być oczywista. I jest. Lecz oprócz tego jest pożywna, zdrowa i uniwersalna. Można z niej robić nieskończone wersje zup, ciast a nawet muffiny. Mistrzami wyrobów dyniowych są amerykanie. A któż zaprezentuje przepis na babeczki niż Martha Stewart? Mój ukochany drwi sobie ze mnie, gdy oglądam ten show. Jednak jakkolwiek banalne i infantylne wydawały by się rady uśmiechniętych amerykańskich house wifes -przepisy i porady mają sens.I są niezawodne. Weźmy te babeczki na przykład: wyszły naj. Najbardziej puszyste, doskonałe, smaczne. Zamieszczam tłumaczenie wraz z konwersją miar amerykańskich.

Muffiny dyniowe (oryginał znajdziecie na stronie http://www.marthastewart.com)

250 g mąki(ja dosypywałam jeszcze ok 50 g, wydawało mi się, że ciasto jest za mokre)
po łyżeczce: sody, proszku do pieczenia, soli morskiej, cynamonu, imbiru
1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
(ziele angielskie -nie dodawałam)
200 g jasnego cukru trzcinowego
200 g białego cukru
250 g masła -stopionego i przestudzonego
4 duże jaja
4 czubate łyżki stołowe pure z dyni*

Jak zwykle w przypadku muffinów zaczynam od połączenia suchych składników. Możesz użyć dowolnych przypraw korzennych. W międzyczasie na małym ogniu roztapiam masło i odstawiam, aby przestygło. Tak jak lubisz. W osobnym naczyniu rozbijam jajka, dosypuję cukry i miksuje. Dopóki masa nie zrobi się puszysta i jasna. Dolewam masło. Teraz, ostrożnie i delikatnie, na małych obrotach, dodaje suche składniki. Na końcu dorzucam dynie, mieszam. Masę rozkładam do muffinowych foremek i piekę 15-20 min, do momentu aż patyczek wbity w wyrośniętą babeczkę nie będzie suchy. Można je dekorować kremowym serkiem lub bitą śmietaną. Ale ja zjadłam je same. Uważam, że są doskonałe na zły humor i jesienną chandrę. Złoty promyk lata, zaklęty w puszystym ciasteczku.O tak!



*pure z dyni- dynie pozbawiam nasion, kroje na kawałki, smaruje lekko oliwą i piekę w pierkarniku ok godziny. Usuwam skórę i miksuje blenderem na głądką masę. Odcedzam na sitku. Takie pure można wykorzystać do zupy,ciasta, babeczek. Można zamrozić i z powodzeniem przechowywać miesiąc w zamrażarce. Jest to bardzo wygodny sposób na zagospodarowanie sporej dyni, dodatkowo mamy pod ręką półprodukt, z którego szybko można przygotować pyszne dania :)