Po tygodniach diety wypełnionej głównie potrawami zawierającymi ser, zapragnęłam czegoś lekkiego. Dlatego dziś na obiad był pstrąg. Na początek kilka wskazówek odnośnie ryby
- świeża ryba, nie "śmierdzi rybą" jeżeli jest inaczej przeczy to założeniu o jej świeżości
- lepiej kupować w sklepach rybnych niż w supermarketach, kilka złotych nie jest warte ryzyka
- ryba powinna mieć jasne błyszczące oczy i czerwone skrzela
Najbardziej smakują mi ryby z rusztu, albo pieczone w piecu. Jedne i drugie przyrządza się prosto. W tym przypadku prostota w doborze przypraw jest porządana.
sól, młotkowany, albo świeżo mielony pieprz
gałązka rozmarynu dla każdej ryby jedna
cytryna
oliwa z oliwek
Z jednej połówki cytryny ścieramy tochę skórki, i wyciskamy sok. Łączymy z oliwą z oliwek - ta mieszanka będzie naszą "bejcą" do smarowania ryb.
Pstrągi bejcuje mieszanką używając do tego miotełki z rozmarynu, poczym nacieram solą i pieprzem. Do brzuszka wkładam po gałązce rozmarynu i plasterki cytryny. Piękę ok 20-30 minut w połowie bejcując ryby raz jeszcze. Lekkie i zdrowe.
Przy okazji przypomniała mi się kampania na rzecz jedzenia ryb "Ryba wpływa na wszystko" Wszystkie filmiki można zobaczyć na stronie kampanii społecznych
http://www.kampaniespoleczne.pl/kampanie.php?kampania_id=261&action=szczegoly
1 komentarz:
jak ja tęsknie za świeżą rybą.. ;( a w poblizu domu nie mam chyba żadnego rybnego, chlip chlip.. choć może w hali mirowskiej coś znajdę, ha! :)
Prześlij komentarz