poniedziałek, 13 lipca 2009

Zupa miso- czyli jak stracić przyjaciół i zniechęcić do siebie ludzi.

Zapowiadało się naprawdę dobrze. Integrujemy się. W środę po pracy zasiadamy u Tomka, zamawiamy sushi i robimy zupę miso. I gramy w planszówkę hit wszech czasów Magię i Miecz.

I zaczęły się schody: po pierwsze w firmie zapanowała grypa żołądkowa i 50% składu odczuwało "dyskomfort trawienny". Sushi odpadło.

Po drugie: kolejne 50% towarzystwa nie lubiło eksperymentów i ze zgrozą obserwowało namoczone glony.

Efekt : dwie osoby (ja i Tomek), były zachwycone zupą, jedna zjadła z ciekawości, jedna z grzeczności, a ostania nie zjadła wcale.

Wieczór uratowały mini jagodzianki kupione w rewelacyjnej piekarni na stacji metra Ursynów. Tradycyjne. Nie wywrotowe.

Jeżeli jednak nie planujecie błysnąć właśnie przed teściami, albo nowym szefem , warto zrobić miso. Jest piekielnie zdrowa, bardzo szybka.....no i mi smakuje...naprawdę....

Szybkie miso 1 porcja do pracy ;) wszystko do nabycia w sklepach z orientalna żywnością

saszetka koncentratu miso (ma już w sobie pastę i dashi rosł rybny w małym koncentracie. Można kupić osobno, ale wtedy istnieje ryzyko że proporcja będzie zła)
dymka , duuużo dymki poszatkowanej
suszone glony wakame - oszczędnie - puchną po zalaniu, ja zrobiłam za dużo. Na małą miseczkę wystarczy łyżka suszu
tofu -ja nie przepadam, więc dawkuję oszczędnie, kilka kosteczek.

Glony zalewamy wrzątkiem i czkekamy ok 10 min aż będą miekkie. Siekamy dymkę , robimy kostki z tofu. Szaszetkę zalewamy wrzątkiem w miseczce i dorzucamy dodatki. Siorbiemy ze smakiem podczas konsumpcji.

Ciekawe informacje na temat historii miso znajdziecie w poniższym artykule

http://ugotuj.to/przepisy_kulinarne/1,97456,6757388,Misoshiru___japonska_zupa.html

Jeżeli wierzyć on line tlanslatorom oto moje imię po japońsku :

エリーザ

a słow smaczny wygląda tak: おいしく

Obawiam się że ja i język japoński nie zostaniemy przyjaciółmi.

Brak komentarzy: