środa, 20 października 2010

Weekend z Julią Child

Ten weekend spędziłam na radosnym gotowaniu w gronie przyjaciół. Postanowiliśmy wzbić się na kulinarne wyżyny i zrobiliśmy beouf borginion według przepisu Julii Child. To co wyszło z piekarnika po 3 godzinach było absolutnie B-O-S-K-I-E. Wrótce zamieszczę obszerny post na ten temat :) Tematycznie oglądaliśmy też film Julie i Julia z rewelacyjną Meryll Streep.


Film jest bardzo sympatyczny, natomiast książka, na podstawie której powstał jest słaba. Autorka jest niepoprawną pesymistką i przebrnięcie przez 100 stron oryginału po angielsku nie dało mi spodziewanej satysfakcji. A jedak... Dla wszystkich miłośniczek i miłośników kuchni, polecam z całego serca autobiografie Julii "Moje życie we Francji". Biorąc pod uwagę fakt, że przed nami jesień i zima, warto pokrzepić się humorem i energią tej publikacji. Pysznie o jedzeniu, ale też o apetycie na życie. Ta książka daje nadzieję każdemu, że nigdy nie jest za późno na radość życia i realizowanie swoich marzeń.



Chciałabym mieć tyle optymizmu i wiary w dobro co Julia. No i nie ukrywam, że zazdroszczę jej i mężowi poczucia humoru. Jak ich nie kochać za takie kartki walentynkowe???

Brak komentarzy: