piątek, 5 grudnia 2008

Rosół wołowy Mamiczki, z siła borowikową z lasu, co każdego na nogi postawi.

Ostatnio prawie co tydzień gotuję rosół. Sam w sobie jest pyszny, a co lepsze, to co zostanie będzie cudowną bazą do zupy, albo do risotta.

Każdy, kto gotuje rosół ma swoje sekrety. Każdy rosół jest inny. Poznajcie zupę, którą nauczyłam się gotować od mojej mamy. Solidny, bardzo mięsny, ciemny wywar. Jako dziecko uwielbiałam wyjadać kawałek borowika i marchewkę prosto z garnka.

Rosół wołowy Mamiczki

  • mięso najlepsze na rosół to: oczko wołowe, rostbef.kawałek pręgi wołowej, może być też rzepka, można dodać skrzydełko z kurczaka.
  • Suszony borowik-biała część lub jasny kapelusz- należy namoczyć wcześniej w ciepłej wodzie
  • Seler(pół, jeśli jest duży), por- biała część, marchewki- dwie duże lub trzy małe, pietruszka- korzeń, przyrumieniona cebula*, ząbek czosnku, liść laurowy, ziarna pieprzu, kostka rosołowa

Mięso zalewamy zimną woda, jak zaczyna wrzeć zaczyna się zbierać piana -szumujemy- czyli łyżką zbieramy te farfocle. Można w tym momencie przecedzić wywar przez gazę, ja wyjmuję mięso, wylewam tą pierwszą wodę i zalewam od nowa zimną. Po zszumowaniu dodajemy warzywa, borowika i przyprawy i to musi się gotować 1,5-2 godzin -im więcej tym lepiej. Ogień musi być bardzo mały , tak, żeby rosół puszczał oczka.Na samym końcu dodaje kostkę rosołową i ewentualnie sól. Na początku buntowałam się przeciwko tej kostce, po co to dawać do domowego rosołu??? Jednak w jakiś tajemniczy sposób z kostką rosół jest lepszy, więc trzymam się wskazówek moje mamy.

* zrumieniona cebula nadaje niepowtarzalny smak i kolor. Przy kuchence elektrycznej sprawa jest banalnie prosta: przekrojone połówki kładziemy na płycie i czekamy aż złapią trochę złotobrązowego koloru. Na gazie jest trudniej: ja kiedyś opalałam delikatnie nad najmniejszym palnikiem. Uważajcie na palce!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Bardzo apetycznie to wszystko się przedstawia !! aż zgłodniałem!!

Pozdrawiam i życzę sukcesów w kuchni :)))

Anonimowy pisze...

...to taki chyba przepis jak od Wiedźmy Halinki :)