Piątkowy wieczór spędziłam przemiło na edukacji. Uczęszczałam do Akademii Lepienia Ryżu i Nalepiania Ryby i Owoców Morza Wszelakich dohtora Nauk Przyrodniczo- Gastronomicznych Antoniego.
A tak na poważnie, nasz przyciel Antek zorganizował wieczorek sushi według zasady : jak sobie zrolujesz tak zjesz :) Zebraliśmy się zatem przy stole i lepiliśmy ryż, kroiliśmy ryby i przy wspomaganiu bambusowej maty udało nam się wytworzyć swoje pierwsze maki. Zabawa jest przednia, surowizna i krabowe paluszki stają się miłym tłem do rozmów, śmiechu i koniec końców nabrałam chociaż trochę wprawy, tak, że będę mogła to powtórzyć. Mistrzowie sushi uczą się lata, więc nie przejmowałam sie zbytnio tym, że coś nie wyszło perfekt. Zapewne specjaliści w dziedzinie by nas obsobaczyli, za to czy za tamto, ale ja purystką nie jestem. Smakowało wybornie! Oczywiście wszyscy podjadali w trakcie, więc kiedy nadszedł właściwy czas konsumpcji naszych arcydzieł część towarzystwa niestety jak to się mówi "wymiękła".
Najpiękniejsze w sushi jest to, że można eksperymentować ze składem. My na w naszych produkacjach wykorzystaliśmy : tuńczyka i łososia, krewetki i kalmary -sprawione , gotowe specjalnie do sushi, paluszki krabowe, kiszoną rzepę japońską, ogórek, serek philadelphia, słodki gęsty sos sojowy, sezam. Avocado zostało niestety zagubione, ale i tak sushi wyszło pyszne.
Zawsze myślałam, że nie można się przejeść sushi- wchodzę na stół i odszczekuje!! Najadłam się za wszystkie czasy!
Poniżej kilka zdjęć z imprezy, udostępnionych za uprzejmością Antka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz